Hej!
W zeszłym roku w czerwcu przygotowałam pierwszy raz journal PRZED podróżą, a nie PO. Częściowo mi się to sprawdziło, ale musiałam w tym roku zmienić kilka rzeczy. Zapraszam do przejrzenia podróżniczego pamiętnika na te wakacje! Jeśli nie pamiętacie poprzedniego posta, to zapraszam tutaj.
Na pierwszej stronie – zewnętrzna część okładki – zrobiłam miejsce na „przystanki”. Miejsca z których będziemy ruszać, lecieć, spać, itp. Dzień pierwszy nie będzie obfitował w atrakcje turystyczne, bo będzie to tylko przejazd z punktu A, do punktu B, więc zostawiłam mało miejsca na pisanie i zdjęcia.
Od dnia drugiego, każdy dzień ma dwie strony, bez jakiejś zatrważającej ilości ozdób, bo chcę mieć miejsce na zdjęcia i opisy. W poprzednim dzienniku miałam troszkę za mało wolnej przestrzeni na wklejanie zdjęć.
Każdy dzień wygląda troszkę inaczej, ale bardzo… bardzo starałam się zostawiać dużo białej przestrzeni, na późniejsze działania. Nawet wyszło, choć nie jest to szczyt minimalizmu :D.
Na końcu, szczegółowa lista rzeczy, które mam spakować. Mam taką jedną uniwersalną, ale jak jest miejsce, to wolę napisać wszystko od nowa w journalu, bo jednak każdy wyjazd troszkę się różni. Niby wszyscy wiedzą, że trzeba spakować ubrania.. bieliznę… ale o ile szybciej się to robi, gdy lista jest gotowa i tylko sprawdzamy, czy każdy punkt jest odhaczony?
Bazą travel journala jest notes z kolekcji Journal Stories, który będzie przechowywany w Planner Journalu, wraz z resztą moich notesów. Uwielbiam wielofunkcyjność tych plannerów. Zabieram go ze sobą na wyjazdy, wyciągam wkłady, których nie będę używać w danym momencie, a oprócz wkładów notesowych mieszczę tam bilety, pocztówki, itp. Przynajmniej wszystko mam w jednym miejscu.
Jak tam wasze journale wakacyjne? Zrobiliście już te za zeszły rok? Czy cały czas staracie się wywołać zdjęcia :D?
Pozdrawiam was ciepło i mam nadzieję, że w te wakacje znajdziecie czas na upamiętnianie swoich wyjazdów!
Marysza
