Koreańska pielęgnacja po polsku

autor

Coucou!

Czy Wy też czujecie zbliżającą się wiosnę? U mnie w ogrodzie zakwitły  już pierwsze kwiaty a na drzewach pojawiają się zielone pąki. Przyroda budzi się do nowego życia a ja wraz z nią postanowiłam odświeżyć moje rytuały związane z pielęgnacją twarzy.

Od razu uprzedzę, ze nie będzie to artykuł co trzeba a czego absolutnie nie wolno, ani reklamy najdroższych kolagenów. Nie będzie tu gotowej recepty na piękną i rozświetloną twarz bez zmarszczek i cieni pod oczami bo ja jestem ostatnią osobą, które mogłaby takich rad udzielać. Ale do sedna i  od początku.

Jak to wszystko się zaczęło

Gdy miałam naście lat do zwalczania trądziku używało się toniku na bazie alkoholu oraz wysuszającej maści z tormentiolem, która przy okazji ze względu na swój kolor była też swego rodzaju korektorem. Potem w czasie liceum praktycznie nie używałam kosmetyków. Jakiś pierwszy z brzegu żel do mycia twarzy, czasem tonik i krem jeśli nie zapomniałam. Nie malowałam się dużo więc wydawało mi się, że nie musze nic ponad to minimum używać. Z roku na rok byłam coraz starsza (no nie da się przecież inaczej) ale przyzwyczajenia zostały. Dopiero tak dobrze po trzydziestce doszłam do wniosku, że należy zacząć dbać o skórę, bo przecież nie młodnieję z roku na rok. Dodatkowo też pierwsze zmarszczki zaczęły być widoczne.

I tu zaczęły się problemy. Jaką mam cerę? Kto pomoże mi dobrać kosmetyki, które są najlepsze i gdzie je kupić? Co oznaczają te wszystkie nazwy w składzie i najważniejsze jak znaleźć na to wszystko czas? I tu nie dam wam gotowej recepty. Napiszę tylko, że to był proces. Najtrudniej było określić rodzaj cery oraz dobrać prawidłowe kosmetyki. Niestety informacje jakie uzyskiwałam u kosmetyczek były niepełne lub sprzeczne. Były wzloty i upadki, były fascynacje nowinkami kosmetycznymi, które wcale mi nie służyły a wyrobienie prawidłowych nawyków nie trwało tydzień czy dwa ale kilka miesięcy i musiałam podzielić je na etapy a co najważniejsze – dostosować do siebie. I tak krok po kroku doszłam do tego co praktykuję dziś, czyli uproszczoną koreańską pielęgnację. Jest mi ona o tyle bliska, że po niej moja skóra jest gładka i rozświetlona oraz co najważniejsze naprawdę nawilżona.

Poranny rytuał pielęgnacyjny

Mój poranny rytuał składa się z 6 etapów. Pierwszy to oczyszczanie żelem lub pianką (kiedyś myślałam, że rano jest to zbędne) dostosowaną do mojej cery. Potem koniecznie tonizacja czyli proces przywrócenia skórze jej fizjologicznego, lekko kwaśnego pH. Aby to uzyskać stosuję klasyczny tonik lub hydrolat o pH ≤ 5,5. Następnie nakładam esencję nawilżającą czyli bardzo lekki kosmetyk, którego głównym składnikiem jest woda,  kwas hialuronowy oraz ekstrakty roślinne czy probiotyki. Wchłania się ona błyskawicznie i nie przedłuża procesu pielęgnacji. Potem krem pod oczy oraz serum na zaczerwienienia, które stosuję tylko na policzki. Ostatnim obowiązkowym etapem jest krem nawilżający z filtrem minimum SPF 30. Pełna poranna pielęgnacja zajmuje mi jakieś 10 minut. Prawda, że to niedużo?

Wieczorny rytuał pielęgnacyjny

Wieczorem jest już odrobinę dłużej i przyznam się też, że trudniej jest mi się do tego zmusić gdy jestem już zmęczona i śpiąca a moje wieczorne serum wchłania się odrobinę dłużej. W związku z tym wieczorny rytuał podzieliłam na dwa etapy. Ten pierwszy i najważniejszy to dwuetapowe oczyszczenie twarzy czyli oczyszczanie olejowe – u mnie jest to masełko, a następnie oczyszczanie żelem lub pianką. Następnie tonizuję skóreę i aplikuję esencję tak samo jak rano. Potem serum (różne w zależności od pory roku oraz potrzeb skóry) oraz krem pod oczy. Gdy wszystko się dobrze wchłonie przed samym snem nakładam odżywkę do rzęs i brwi oraz krem nawilżający na noc.

Raz lub dwa razy w tygodniu robię peeling, nakładam maseczkę i płatki pod oczy.

Moje pielęgnacyjne doświadczenia

A teraz kilka moich subiektywnych porad.

  • Pielęgnacja jest ważna ale najważniejsza jest zdrowa, zbilansowana dieta i odpowiednia ilość wypijanej wody.
  • Esencja wspaniale nawilża też dłonie.
  • Szyja i dekolt też potrzebują nawilżenia. Nie zapominaj o tych częściach ciała.
  • Woda do mycia twarzy nie powinna być za gorącą.

I na koniec, gdy już na prawdę nie masz czasu zastosuj tylko trzy kroki: oczyszczanie – tonacja – krem nawilżający. To takie must have dla skóry.

Pozdrawiam serdecznie, Monika

Przeczytaj też...

Zastaw komentarz

Your email address will not be published.