Habit tracker po mojemu

autor

Habit tracker to stały element wszelkiego rodzaju plannerów i każdy ma na niego swoje sposoby. Ja próbowałam różnych i w końcu doszłam do takiego, który rzeczywiście pomaga mi śledzić rzeczy dla mnie ważne. Dziś Wam o tym krótko opowiem, bo sądzę, że ten temat można ugryźć na wiele sposobów i zawsze warto poznać kolejny 😉
Zanim zaczęłam korzystać z PP byłam bujomaniaczką i kto kiedykolwiek próbował przygody z bullet journalem, ten wie, że jego główną zaletą jest to, że jest w nim to, co sam/a wybierzesz i co jest ci potrzebne. W PP korzystam częściowo z szablonów, ale to nie znaczy, że nie mogę ich do siebie dostosować! Dziś skupię się konkretnie na wspomnianym habit trackerze – niekoniecznie śledzę, kiedy biorę witaminy, ile godzin śpię, czy kiedy mam dni takie czy inne, a to główne z rzeczy do śledzenia, które zazwyczaj widzę wpisane w trackerach innych osób. Oczywiście wiem, że wiele osób lubi śledzić swoje nawyki, lepsze i gorsze, ale ja te gotowe strony w plannerze traktuję trochę inaczej. Tak, żeby były dla mnie wygodne i użyteczne w tych obszarach, w których rzeczywiście mogą się przydać, a że akurat nie są to typowe nawyki, to chyba nikomu nie będzie przeszkadzać 😉
W moim trackerze zapisuję po pierwsze informacje związane z pielęgnacją – kiedy stosuję jakie mycia włosów (bo jako początkującej włosomaniaczce łatwo mi zapomnieć i się pogubić) oraz kiedy używam masek na twarz (bo zdarza mi się przesadzić albo zupełnie o nich nie myśleć, typowe ze skrajności w skrajność ;)) – to pomaga mi ogarniać rzeczy, nad którymi wcześniej ciągle się zastanawiałam, a teraz jedno zerknięcie wystarcza, żeby wiedzieć co robić lub nie 😉


Z drugiej strony w mojej tabelce mam nie nawyki, ale rzeczy, które chciałabym robić częściej, więc ich zapisanie na papierze i śledzenie dopinguje mnie, aby o nich pamiętać. Czy to działa? Kiedy wieczorem zerkam do plannera, żeby przygotować się na kolejny dzień, zdarza mi się spojrzeć także do trackera i jeśli akurat mam chwilę – wykonać wyznaczone sobie zadanie, aby móc je odznaczyć. Nie uda się? To nic, w końcu robię to sama dla siebie i po to, żeby być z siebie zadowoloną! Każde uzupełnione okienko mnie cieszy, więc ten tracker służy kształtowaniu nowych nawyków i ich wspieraniu, a nie wyrzucaniu sobie, że czegoś nie zrobiłam.
Strony z trackerami w plannerze mają gotową kompozycję, jednak ja nie wpisuję w nie aż tyle rzeczy, więc mieszczę dwa miesiące na jednym arkuszu. W końcu to, że planner ma już w środku coś napisane czy narysowane ma nam tylko ułatwiać pracę, a nie ograniczać 🙂



Jak wszystkie strony w moim plannerze, tak i te minimalistycznie ozdabiam, żeby przyjemniej mi się z nich korzystało i, nie oszukujmy się, żeby pasowały do reszty stron 😉



Ostatni szczegół to oznaczenie trackera w plannerze – jak widzicie, zrobiłam sobie malutką zakładkę, która pozwala mi go szybko namierzyć, bo nie ma on stałego miejsca. Co miesiąc przepinam te kartki na koniec kalendarza z danego miesiąca. Ale jeśli Wy wolicie go mieć gdzie indziej, kółka w PP Wam to umożliwią 🙂



Czy to, co piszę, to jedyna metoda używania trackera? W życiu! To nawet pewnie nie będzie moja jedyna metoda w tym roku, bo tak jak zmieniają się nasze priorytety, tak zmienia się trackowanie nawyków. Ważne, żeby robić to po swojemu i z pozytywnym nastawieniem! No i dobrze, że można skorzystać z gotowej, wygodnej tabelki, bo ich samodzielne rysowanie 9 na 10 razy kończy się popełnieniem jakiegoś błędu 😉
Wciąż chętnie poznaję sposoby innych na HB, więc jeśli macie ochotę zostawić linka do swojego Hb w komentarzu, róbcie to śmiało 🙂


Pozdrawiam Was serdecznie!Justyna / ruda wykleja

Przeczytaj też...

Zastaw komentarz

Your email address will not be published.